czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 8 pt. "Że co?!"

Kolejny rozdział. Będzie on trochę chaotyczny ponieważ mój mózg jeszcze do końca nie przetworzył tego co stało się tamtego dnia. Na czym to ja... Aha! Światło zaświeciło mi prosto w oczy. Gdy ponownie je otworzyłam znalazłam się w pięknym i bardzo żywym lesie.
- Pięknie tu. Nieprawdaż? - powiedział chłopak na harfie.
- Łał! Ale tu pięknie! Kocham las! - zachwycałam się co chwilę widząc te piękne i wysokie
drzewa.
- Wiedziałem że ci się spodoba - odpowiedział męski głos.
- A tak w sumie to dlaczego jesteś niewidzialny? Nie chcesz mi się pokazać, czy co? - powiedziałam z niepewnością.
- Widzisz - westchnął - problem jest w tym że ja nie za bardzo mogę ci się pokazać. Moje umiejętności są na razie bardzo chwiejne i trudno je opanować. Do niewidzialności można się przyzwyczaić - mówił ciężko.
- Szkoda, chciałabym cię zobaczyć. Na pewno nie wyglądasz źle. - powiedziałam lekko się rumieniąc - Zaraz, zaraz. Jeżeli tylko ty jesteś niewidzialny to powinno być widać twoje ubranie! To znaczy że jesteś... GOŁY! - zaczęłam chaotycznie wymachiwać rękoma aż cała harfa latała wte i wewte.
- Uspokuj się bo zaraz spadniesz! W cale nie jestem goły! Moja niewidzialność bardzo przydaje się w walce więc muszę mieć też niewidzialny strój! Mam specjalne urządzenie, które ukrywa mój strój!
- Uff! Weź mnie tak nie strasz! Już myślałam że jadę na jednej harfie z jakimś zboczeńcem! - te słowa razem brzmiały bardzo dziwnie i sama się dziwiłam że miały jakiś sens. Powoli zbliżaliśmy się do ziemi. Harfa coraz bardziej zwalniałam a ja czułam się coraz pewniej.
- Przystanek! Wszyscy wysiadać! - powiedział chłopak.
- Yyy... Jak się stąd wydostać?
- Widzisz - przerwał na chwilę - to nie jest takie łatwe jak ci się wydaje
- O matko, dlaczego zawsze ja?
- Nie martw się. Wystarczy że wejdziesz do tamtej wierzy - odpowiedział.
- Że co? Czy tu jest ukryta kamera? A może znowu trafiłam do jakiegoś zakonu czy coś w tym stylu? - westchnęłam
- Spójrz uważnie - powiedział. O Boże! Tam naprawdę była wieża! Tylko wyglądała bardzo nowocześnie a jednocześnie trochę jakby miała... korzenie? Tak to dobre słowo.
- Wchodźcie - usłyszałam.
- Ale tutaj nie ma wejścia!
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć - szepnął mój towarzysz...

środa, 18 marca 2015

Rozdział 7 pt. "Nowe znajomości"

Ujrzałam pędzącą w moją stronę harfę
- Że co?! Nawiedzona harfa?! Czy mi już odbiło?! - mówiłam sama do siebie. Po dokładnym przyjrzeniu się jej zobaczyłam że stoi na niej jakaś zjawa. Cała przezroczysta ale jednak przerażająca. Czułam jak powietrze wokół mnie porusza się coraz szybciej, szybciej i szybciej.
- Kim jesteś?! - wrzasnęłam przerażona.
- Już robisz w gacie? Hahahahahaha - usłyszałam bardzo miły dla ucha i spokojny głos.
- Tak cię to śmieszy?! Prawie zawału dostałam!
- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć. To tylko taki żart.
- Takie żarty zachowaj dla siebie. - powiedziałam przygryzając usta.
- Jeżeli chcesz wyjść stąd żywa to jak najszybciej wsiadaj na harfę.
- Na to coś?! Chyba cię głowa boli! Nigdy na to nie wejdę! Przenigdy! - warknęłam roztrzęsiona.
- Dawaj! Wskakuj! - powiedział ciągnąc mnie za rękę. Pociągnął mnie z taką siłą że wpadłam na niego.
- Uważaj!
- Chwyć się mnie mocno! Możemy mieć małe turbulencje...
- Boże. Daj mi cierpliwość do takich ludzi jak on. - powiedziałam do siebie - Zachowujesz się jak... Zachowujesz się strasznie.
- Nie jestem taki zły jak się mnie dobrze pozna - powiedział lekko się uśmiechając. Chwyciłam się go mocno i zamknęłam oczy, byleby tylko nie widzieć naszego lotu.
- Spójrz jak tu ładnie! - powiedział chłopak.
- Zwariowałeś! Nigdy w życiu!
- Zobaczysz, prędzej czy później się do tego przyzwyczaisz.
- Ale ja nie chcę się przyzwyczajać - powiedziałam stanowczo.
- W takim razie nie będziesz mogła z nami zostać - powiedział zawiedzony chłopak
- I dobrze! I tak nie chciałam tutaj być! Ja po prostu chcę wrócić do domu!
- Jak chcesz, ale nie wiesz co tracisz. Jeremie. Możesz otworzyć tunel? - zapytał chłopak
- Pewnie, przygotujcie się - gdzy to usłyszałam moja ciekawość mnie przerosła. Otworzyłam oczy. Widziałam z daleka kulę z której się wydostałam. Teraz sama leciałam na harfie z niewidzialnym chłopakiem. Tak, wiem że to dziwne ale czułam się przy nim bezpiecznie. Tak wspaniale. Przez resztę podróży nawet nie mrugnęłam. Lecieliśmy w kierunku portalu. Wtem jasne świetło oślepiło mnie. Zaświeciło mi prosto w oczy. Co to mogło być?